Skuteczność i opinia innych ludzi

Jest wiele powodów, dla których przejmujemy się opinią innych ludzi. Duża część z nich znajduje swoje źródło w naszej przeszłości i jest tak głęboko osadzona w psychice, że zaczyna stanowić istotny problem, którym warto zająć się pod okiem doświadczonego specjalisty. Do tego obszaru nie mam zamiaru się nawet zbliżać, jednak istnieje łagodniejsza wersja zagadnienia, bez podłoża chorobowego, z którą spotykałem się zarówno w swoim działaniu jak i w działaniu ludzi, z którymi współpracowałem.

Zjawisko to jest widoczne zwłaszcza wśród pracowników obejmujących nowe stanowisko albo spodziewających się awansu w niedalekiej przyszłości i związane jest z poświęcaniem zbyt dużej ilości energii na próbę zgadywania jak inni postrzegają to co robimy. Kluczowe jest określenie zgadywanie bo nigdy nie będziemy wiedzieli co myśli druga strona (póki sama nam nie powie, co także nie daje stuprocentowej gwarancji), co nie przeszkadza obserwować i wyciągać wniosków z jej reakcji czy zachowań. Sama próba wyciągania wniosków nie jest jeszcze w żaden sposób uciążliwa czy niebezpieczna, ale bardzo szybko przeradza się w taką zmianę własnego zachowania, by po drugiej stronie widzieć pozytywną reakcję zwrotną. Czyli po prostu – kierować się opinią innych ludzi podejmując działania i decyzje, zamiast własnym doświadczeniem i wiedzą.

Cel takiego działania jest najczęściej prosty – chcemy coś uzyskać. Albo podnieść swoje poczucie wartości – tu wkraczamy w obszar zdrowia psychicznego, albo zapewnić sobie promocję, podwyżkę czy po prostu sympatię przełożonego lub kolegi. Z tej perspektywy warto podkreślić jedną istotną rzecz – o ile dobra atmosfera w pracy jest ogromną wartością i nie wolno jej wpływu lekceważyć, tak jednak w pracy spotykamy się przede wszystkim, by wykonywać swoje zadania i wspólnie robić jakiś biznes. Nie po to, by się lubić. Co ważne, człowiek nie jest zupą pomidorową i zawsze znajdzie się ktoś, komu nie przypadniemy do gustu, nie ważne jak bardzo byśmy się nie próbowali być lubiani przez wszystkich. O byciu zupą pomidorową już tutaj jednak pisałem, ale nie poruszałem w nim tematu tego, co robić, by sobie tą promocję załatwić.

Czyli co lubią przełożeni i co sprawi, że nasza praca zostanie dostrzeżona i – być może – zostaniemy za nią nagrodzeni.1

Bądź skuteczny. Bądź skuteczna.

To jest odpowiedź na pytanie co sprawi, że zostaniemy dostrzeżeni przez odpowiednich ludzi i nasza kariera będzie się rozwijać w odpowiednim tempie i kierunku. Skuteczność oznacza dowożenie tematów i rozwiązywanie problemów w jak najlepszym interesie projektu i firmy. Oznacza załatwianie spraw tak, żeby były załatwione i nie wracały po jakimś czasie w formie, która wymaga interwencji kogoś z przełożonych. Co ważne, skuteczność naszych działań możemy najczęściej ocenić w perspektywie tygodni lub wręcz miesięcy, ale niemalże nigdy nie będzie to okres godzin czy dni. Decyzja, którą podjęliśmy i działanie, które na jej podstawie wprowadziliśmy zdecydowanie przyniosą jakieś konsekwencje i to nie ulega wątpliwościom. Kłopot w tym, że konsekwencje mogą się zmieniać w w czasie – krótkoterminowo może się okazać, że decyzja wydaje się błędna, ale po kilku miesiącach perspektywa może zmienić się diametralnie, gdy zaistnieją nowe okoliczności. Warto mieć na uwadze, że nikt nie jest w stanie tych nowych okoliczności przewidzieć – włączając w to naszego przełożonego, na którego opinii tak bardzo nam zależy.

Skoro zatem nikt tu i teraz nie wie, czy robimy dobrze czy źle, to może warto skupić się bardziej na robieniu niż na myśleniu jak to co robimy odbierają inny ludzie? Pytanie jest retoryczne – ostatecznie najważniejsze jest to, co my uważamy o swojej pracy i o sobie. Oczywiście, tutaj także jest granica, bo każdy popełnia błędy i argumenty niezadowolonego szefa warto uczciwie i szczerze przeanalizować i wyciągnąć z nich wnioski, zwłaszcza gdy przełożonego szanujemy i mu ufamy. Nie warto jednak próbować zgadywać co myśli i co uważa na temat naszej pracy, bo2:

  1. Nie siedzimy w środku głowy drugiego człowieka.
  2. Ludzie myślą o nas i naszej pracy zdecydowanie rzadziej niż nam się wydaje.
  3. Jeśli będziemy robili coś źle – ktoś nam o tym powie.
  4. Jeśli będziemy robili coś nadzwyczaj dobrze – także ktoś nam o tym powie.

Każdemu, kto pyta mnie, co robić, by zostać dostrzeżonym w firmie odpowiadam to samo: rób swoje. Rób to, za co Ci płacą w sposób, który Twoim zdaniem jest najważniejszy. A jeśli masz amibcje, możliwości i czas – nawet trochę więcej.

Nie ma tutaj nawet słowa o zastanawianiu się, co się podoba naszym przełożonym czy zarządom firm, w których pracujemy. Oczywiście, jeśli ktoś ma uzasadnione wątpliwości czy robi dobrze albo wręcz co ma robić – warto po prostu zapytać. Ale zapytać, a nie zgadywać co myśli druga strona! A jeśli zrobimy coś źle, to dostaniemy informację zwrotną, którą zawsze warto wysłuchać i wyciągnąć z niej wnioski. Wtedy mamy pewność co ktoś uważa na temat naszej pracy i mamy realne dane, na podstawie których możemy wprowadzać odpowiednie korekty. Albo podjąć decyzję o zmianie organizacji, jeśli z informacją zwrotną się nie zgadzamy a sytuacja taka powtórzy się kilkukrotnie. Tak też może być, a naszym zadaniem jest dokonać właściwej oceny faktów.

Bez obaw, wraz z doświadczeniem przyjdzie odpowiednia wiedza, a pomyłki także są okazji do zdobycia mądrości.

Wracając jednak do tytułowego problemu – przejmowanie się opinią innych ludzi zawsze wpływa negatywnie na naszą skuteczność. Jeśli intuicja (doświadczenie), wiedza lub kompetencje mówią nam, że coś należy zrobić, ale z obawy przed negatywną oceną przez drugiego człowieka robimy coś innego, to działamy na własną szkodę. I bardzo często także na szkodę projektu lub organizacji. Jest to dobrze widoczne w zespołach wielobranżowych, gdzie kierownik zespołu nie posiada wiedzy wszystkich pracowników, którymi zarządza. Pokusa by podjąć decyzję, która spodoba się przełożonemu jest czasami bardzo duża, ale warto się jej oprzeć. Z założenia bowiem to my, jako specjaliści w konkretnym obszarze, mamy wiedzieć lepiej niż nasz szef co należy zrobić. I róbmy to. W pełni przejrzyście i otwarcie – komunikując co robimy, dlaczego to robimy, w jaki sposób to robimy i jakie – naszym zdaniem – przyniesie to konsekwencje. Mądry menadżer będzie potrafił zrozumieć, że dane zagadnienie przekracza jego kompetencje i pozwoli działać, a jeśli będzie nas próbował powstrzymać, to poda konkretne i racjonalne argumenty biznesowe, dlaczego nie zgadza się na wdrożenie naszego pomysłu w życie. To warto uszanować iw razie wątpliwości dopytać. Ale trzymanie przy sobie jakiegoś pomysłu albo idei tylko dlatego, że ktoś może je uznać za głupie – jest głupie. I kontrproduktywne. Szefowie cenią nade wszystko proaktywność i wychodzenie z inicjatywą. Zgłoszenie stu pomysłów, z czego połowa będzie bez sensu, będzie zdecydowanie lepiej odbierane niż siedzenie w ciszy w kącie bo ktoś może nas negatywnie ocenić. I prędzej czy później ktoś inny wpadnie na ten sam pomysł, a nam pozostanie tylko gorzka świadomość, że wpadliśmy na to pierwsi. Naprawdę nie warto tego sobie robić, ale warto w to miejsce nauczyć się radzić sobie z obawą przed ośmieszeniem czy odrzuceniem naszego pomysłu.

Podkreślam – dobry szef doceni proaktywność i przejmowanie inicjatywy, nawet jeśli duża część pomysłów będzie nierealna lub wręcz szalona. 3

Nie ma żadnego powodu, by wybierać rozwiązanie, które spodoba się innym ludziom, gdy wiemy, że nie jest prawidłowe i nie ma żadnego powodu, by powstrzymywać się przed działaniem, które może spowodować czyjeś niezadowolenie, gdy wiemy, że tak należy zrobić.

Warto jeszcze rozróżnić dwie rzeczy – opinie na nasz temat i informację zwrotną. Może to pewne uproszczenie, ale opinie są wtedy, gdy ktoś uważa, na podstawie własnego odczucia, że robimy coś źle albo dobrze. Informacja zwrotna jest wtedy, gdy ktoś wie, na podstawie faktów i obserwacji, że zrobiliśmy dobrze lub źle. To jest kluczowe – wiedza jest po fakcie, opinia przed. Czasami bardziej doświadczeni koledzy wiedzą co się stanie zanim to zrobimy (bo mają wiedzę, byli lub widzieli podobną sytuację) i wtedy warto ich posłuchać. Ale równie dobrze można ich zignorować i nauczyć się na własnych błędach, albo… udowodnić, że jednak potrafimy nagiąć rzeczywistość i dokonywać rzeczy niemożliwych. 4

A co jeśli działając w dobrej wierze, korzystając ze swojego doświadczenia i wiedzy – popełnimy jednak błąd? Są takie momenty, gdy oblewa nas zimny pot i zdarza się to absolutnie każdemu. Doświadczenie jednak uczy, że w biznesie nie ma sytuacji bez wyjścia i zawsze znajdzie się ktoś, kto może nam pomóc i po nas posprzątać. Zależnie od poziomu, na którym operujemy może to być menedżer liniowy albo prezes – ale zawsze ktoś będzie miał odpowiednia moc sprawczą, by nasze błędy naprawić.5 Najlepsze co można zrobić w takiej sytuacji to nie czekać na eskalację (albo opierdol) i przyznać się najszybciej jak to możliwe. A przyznając powiedzieć, że wiemy co poszło nie tak, nauczyliśmy się czego nie robić i w jaki sposób nie postępować i taka sytuacja się nie powtórzy. Szef 6 zawsze bardziej docenia ludzi, którzy podejmują ryzyko i uczą się nowych kompetencji niż tych, którym wygodnie i nie wychylą się ze swojej dziupli bo boją się oberwać po uszach.

Jest jeszcze jeden ważny aspekt, który chcę poruszyć na koniec: ostatecznie to my zostajemy z etycznymi i moralnymi qonswekencjami naszych działań i decyzji i to my będziemy musieli z nimi żyć. Jeśli zatem jesteśmy zmuszani do zrobienia czegoś, co nie jest zgodne z naszymi wartościami i zasadami, to warto zrobić tylko jedno – odwrócić się na pięcie i kierować się własną moralnością. 7

Zatem w punktach:

  1. Rób to, za co dostajesz wynagrodzenie.
  2. Rób to najlepiej jak potrafisz.
  3. Podejmuj decyzje i działania kierując się swoim doświadczeniem i wiedzą.
  4. Nie zgaduj co myślą inni. Zapytaj.
  5. Myśl o konsekwencjach i analizuj skutki, ale nie wystrasz się, gdy będą inne, bo…
  6. …czas i nowe okoliczności mogą wszystko jeszcze zmienić.
  7. Gdy konsekwencje będą złe albo bardzo złe – nie czekaj tylko idź, przyznaj się, powiedz czego się nauczyłeś i następnym razem rób dobrze.
  8. Kieruj się własnym kompasem moralnym i tych granic absolutnie nigdy nie przekraczaj. Nie warto.

  1. Być może, bo nigdy nie mamy takiej pewności – nawet najlepiej wykonywana praca może nam nie przynieść tego, co chcemy, bo nasz awans czy podwyżka może być mocno sprzeczna z interesem organizacji (tej konkretnej firmy albo w tym konkretnym momencie). Decyzja co z tym zrobić należy zawsze do nas. ↩︎
  2. Tak, założeniem całego tego tekstu jest prosty fakt, że pracujemy dla szefa, dla którego warto pracować: to jest takiego, który dobrą pracę docenia, złą gani a na dodatek potrafi i chce dawać informację zwrotną. ↩︎
  3. Dla innego szefa nie warto pracować. ↩︎
  4. Ale to już filozofia i mistyka, a od tego obiecałem trzymać się tutaj z daleka.:) ↩︎
  5. Pomijam sytuacje graniczne, które także się zdarzają. Uważam jednak, że decyzje wpływające na życie i zdrowie innych ludzi powinni podejmować ludzie odpowiednio do tego przygotowani i nigdy w pojedynkę. ↩︎
  6. Znowu: mądry szef ↩︎
  7. To delikatna sprawa, bo wartości można stopniować i niestety czasami trzeba. Czasami trzeba wybrać mniejsze zło i wykonać decyzję, z którą moralnie bardzo się nie zgadzamy, bo jej nie wykonanie przyniesie jeszcze większe szkody. Bo życie nie jest czarno-białe, ale to temat na kolejne wpisy ↩︎