Kreatywność czyli co?

Miałem ostatnio kryzys. Na wielu płaszczyznach co prawda, ale jedną z nich był ten blog i szerzej – tworzenie nowych rzeczy od zera. Czyli coś, co wszyscy wokół nazywają kreatywnością. Ale czym jest kreatywność?

Moja kreatywność nie istniała. Nie byłem w stanie wykrzesać z siebie nic przez kilka miesięcy. Początkowo myślałem, że przyczyną były okoliczności zewnętrzne, rzeczywistość, która wtargnęła do mojego życia dość brutalnie i bez słowa ostrzeżenia. Potem jednak dotarło do mnie, że owszem, gdy człowiek mierzy się z kryzysem, to nie ma miejsca na kreację, jest miejsce na walkę o przetrwanie, ale… to nie wszystko. Kryzys został w pewnym stopniu opanowany 1 a zdolność tworzenia nie wróciła.

Aż nagle dotarło – jak to zwykle w takich przypadkach bywa – w najmniej oczekiwanym momencie i ze sporym impetem.

Znalazłem swoją 2 odpowiedź na pytanie, czym jest kreatywność. Czym dla mnie jest kreatywność.

Jest sztuką wyboru.

Z szacunku do wszystkich, którzy te słowa czytają – zacząłem od sedna tego tekstu, teraz wyjaśnię mój tok rozumowania.

Chodziłem sobie przez te ostatnie tygodnie i miesiące do biura (mieszkam niedaleko, chodzę na piechotę, mam czas pomyśleć) i zastanawiałem się co się takiego wydarzyło w mojej głowie, że przestałem tworzyć cokolwiek nowego, zwłaszcza wieczorami, gdy dotychczas byłem najbardziej kreatywny. Od kilku miesięcy nie dokończyłem niczego. Ani jednego tekstu, ani jednego rysunku, ani jednego filmu, nawet mapa myśli z jakimś nowym pomysłem – nic. Nie bardzo chciało mi się wierzyć, że mój umysł jest tak jałowy. Jasne, byłem zmęczony, miałem różne rzeczy na głowie, ale żeby tak zupełnie nic?

W końcu przypomniało mi się nagranie, na którym młody Steve Jobs opowiada o mówieniu nie niektórym pomysłom.3

Przypomniało mi się i… nic się nie wydarzyło dalej. 🙂 Potrzebowałem jeszcze kilku dni, ale zaskoczyło.

To nie jest tak, że przez ostatnie miesiące nie robiłem nic. Robiłem. Robiłem dużo. Jak się okazuje – za dużo. Mój problem z kreatywnością nie polegał na zaczynaniu rzeczy, tylko na ich kończeniu. Miałem dziesiątki malutkich projektów rozpoczętych a każdy z nich miał dziesiątki różnych opcji i wersji. A ja nie potrafiłem wybrać, nie potrafiłem zdecydować z którą wersją idę dalej, a którym (wszystkim pozostałym!) mówię nie. W rezultacie nic nie było przeze mnie kończone, projekty były porzucane a ja zaczynałem nowe, by napotkać ten sam problem co poprzednio: nie potrafiłem wybrać jednej – wystarczająco dobrej – wersji i doprowadzić jej do końca. Gdy trzeba było wybrać, nie potrafiłem tego zrobić więc nie robiłem nic.

Tutaj mała dygresja. Okazało się, że faktycznie okoliczności zewnętrzne, z którymi się mierzyłem doprowadziły do problemów z kreatywnością, ale nie w taki sposób, w jaki mi się wydawało. Mój umysł nadal wytwarzał nowe pomysły, ale zaburzona została zdolność podejmowania decyzji, przez co sam siebie blokowałem i sabotowałem. A brak decyzyjności to powszechny problem przy przeciążeniu stresem. I jeden z pierwszych – warto na to zwracać uwagę.

Dopiero, gdy do mnie dotarło co się dzieje zacząłem akcję kasowania projektów, które nie miały najmniejszej szansy powodzenia. Bo oprócz znanych mi obszarów, w których mam mniejsze lub większe kompetencje, zacząłem się brać za rzeczy, o których nie miałem bladego pojęcia. Pojawiła się grafika wektorowa i DTP, co jest fajne, bo sprawia mi przyjemność i coś z tego wynika, pojawiło się nagrywanie i montowanie filmów, które sprawia mi przyjemność i odpręża, a przy okazji dostarcza rozrywki moim bliskim. Ale nagrywanie muzyki jest totalnym niewypałem, nie znam się, nie potrafię, technicznie dam radę i nauczyłem się narzędzi, ale talentu do tego nie mam i mieć nie będę, co nie przeszkodziło mi uparcie marnować kolejnych godzin na uderzaniu w klawiaturę bez ładu i składu. Plus jest taki, że nauczyłem się nowego narzędzia. Patrząc na to wszystko z dystansu ciężko jest powiedzieć, żeby brakowało mi kreatywności. A mimo wszystko tak wtedy uważałem.

Okazuje się także, że wymieszałem dwie całkowicie różne rzeczy – produktywność i kreatywność. Uznałem, że nie jestem kreatywny, bo niczego nie produkuję, a po prostu byłem nieproduktywny. Myślałem, że brak mi kreatywności i spowodowane jest to zmęczeniem i stresem, a brakowało mi decyzyjności, co było spowodowane… zmęczeniem i stresem. Przy niskiej decyzyjności nie było produktywności, co sprowadzało się do zaczynania bardzo wielu projektów i porzucaniu niemal wszystkich.

Czas na podsumowanie i wnioski. 🙂

  • Kreatywność to sztuka wyboru wystarczająco dobrego i doprowadzenia do końca.
  • Decyzyjność jest ważna, mówienie nie jest kluczowe, żeby sprawy szły do przodu.
  • Oznaką kreatywności nie jest ilość wyprodukowanych rzeczy, tylko ilość rzeczy rozpoczętych.
  • Produktywność także nie oznacza ilości wyprodukowanych rzeczy, ważne są rzeczy wyprodukowane mądrze.
  • Kreatywność i produktywność idą w parze i następują po sobie.
  • Najczęściej i najwcześniej tracimy decyzyjność, więc warto ją traktować jako papierek lakmusowy. Utrata decyzyjności to wielkie stop dla wszystkiego i urlop od wszystkiego, na tyle na ile to możliwe.

  1. Choć bardzo bym chciał, to nie mogę powiedzieć, że minął. ↩︎
  2. Tak, moją. Dosłownie moją. Proszę, bardzo proszę pamiętać, że w przypadku takich podniosłych idei – ilu ludzi, tyle definicji. I to jest spoko. ↩︎
  3. Link do YouTube ↩︎