Jesienne porządki

edycja w marcu 2024: strony są już tylko dwie!

Powoli nadchodzi jesień a wraz z nią pora na drobne cyfrowe porządki. W ciągu kilku ostatnich tygodni uruchomiłem dwie kolejne strony internetowe, co doprowadziło do małego chaosu. Nie lubię chaosu, lubię minimalizm. Minimalizm nie zawsze jednak oznacza jak najmniej rzeczy. Oznacza właściwe wykorzystanie właściwych narzędzi. Dlatego trzy strony zostają, ale z jasnym przeznaczeniem i podziałem. Oznacza to także wycofanie się z pewnej deklaracji sprzed kilku tygodni. Niżej kilka słów co, jak i dlaczego.

Co

Punkty widzenia

Punkty widzenia to ta strona, na której to czytasz. Założyłem ją na początku 2021 roku jako miejsce, w którym chciałem się dzielić swoim doświadczeniem i podejściem do zarządzania i przywództwa.

Untitled

To moja strona po angielsku. Tam będę się spełniał filozoficznie i tam będę publikował moje obserwacje, refleksje i rozterki. Zarządzanie i przywództwo może się czasami pojawi, ale jako element filozofii życia bardziej, niż poradnik merytoryczny.

Jak

Punkty widzenia będą aktualizowana regularnie, ale dość rzadko. Spodziewam się jednego, może dwóch tekstów na kwartał. Chciałbym trochę zmienić też ich formułę, co wpłynie na częstotliwość publikacji. Chciałbym, żeby były to teksty dłuższe, bardziej merytoryczne, poparte doświadczeniami albo badaniami (moimi, innych, naukowców?). To trochę powrót do pierwotnej idei: bloga o zarządzaniu po polsku.

Untitled będzie aktualizowana dużo częściej – chciałbym raz w tygodniu, realnie pewnie raz na dwa tygodnie. Będę tam publikował teksty krótsze i dużo mniej merytoryczne. Czasami wręcz trochę odklejone. To będzie docelowe i główne miejsce mojej artystycznej ekspresji.

Dlaczego

Najważniejsze pytanie to zawsze dlaczego? Dlaczego coś robimy. Dlaczego założyłem tyle stron, dlaczego nie chcę ich połączyć i dlaczego tyle kombinuję?

Kombinuję, bo szukam swojej drogi. Słyszałem wiele razy, że ludzie w moim wieku to powinni już znać swoją drogę i wiedzieć, co chcą zrobić ze swoim życiem i karierą. Gówno prawda. Ale ten tekst pojawi się na tym drugim blogu.

Punkty założyłem, bo doszedłem do wniosku, że jest duża potrzeba, żeby taki blog istniał. Pierwotna pobudka była bardzo egoistyczna. Spotkałem w swoim życiu bardzo wielu młodych i starszych menadżerów i menadżerki w różnych branżach, zespołach, strukturach, którzy mieli – mówiąc delikatnie – umiarkowane pojęcie o tym co robią. Mieli jednak ogromnie wiele zapału i chęci, a ja zastanawiałem się, dlaczego nie zdobywają tej wiedzy.

Odpowiedź mną wstrząsnęła. Nie mają skąd. Możliwości zdobycia wiedzy są trzy: publikacje, szkolenia, mentorzy. Publikacji (książkowych, ale też czasopism, magazynów i stron internetowych) po polsku wcale tak dużo nie ma. Te które są – są albo słabe merytorycznie i nic nie wnoszą, albo stanowią przedruk dwóch czy trzech materiałów źródłowych. Szkolenia są drogie, więc prywatnie mało kto się decyduje a firmy jeśli wysyłają, to na typowe korporacyjne treningi, które – tak, także nic nie wnoszą. O dobrego mentora jeszcze trudniej. Dobrzy liderzy w Polsce są, ale: jest ich niewielu, są głownie w dużych miastach, ich usługi także są drogie.

Ah, no i co również ważne to branża. Dobre książki, szkolenia, mentorzy w branżach budowlanych, inżynieryjnych czy przemysłowych są jeszcze trudniejsi do znalezienia.

Ten blog miał być moją odpowiedzią na te bolączki. Dostarczyć nieskomplikowaną, ale działają wiedzę o tym, jak zarządzać projektami i ludźmi, ze szczególnym naciskiem na branżę budowlaną i pokrewne.

I tak było – takie teksty pisałem. Robiłem tak przez kilkanaście miesięcy, ale pewne okoliczności sprawiły, że dużo rzeczy przewartościowałem sobie wewnętrznie i potrzebowałem miejsca, żeby o tym powiedzieć. Blog odpłynął od zarządzania w stronę bardziej… filozoficzną? Kilka tygodni temu napisałem nawet, że zarządzania raczej już nie będzie. To z tej deklaracji muszę się teraz wycofać. Bo będzie. Raczej więcej niż mniej.

Nadal potrzebuję miejsca, żeby wyrazić się artystycznie i filozoficznie, ale po wielu latach zebrałem się na odwagę i postanowiłem pisać po angielsku. Z dwóch powodów. Po pierwsze potrzebuję szlifować język, pisanie nie jest mówieniem, ale nadal bardzo pomaga. Drugim – ważniejszym – powodem jest to, że z moimi tekstami lajfstajlowymi chcę dotrzeć do innego grona odbiorców. Takiego, które po polsku nie mówi. Mógłbym tam także pisać o przywództwie, ale… chcę to robić po polsku.

Proces szukania przeze mnie pracy jest długi, bolesny i pozwolił mi zobaczyć bliżej kilka zjawisk, które tylko utwierdziły mnie w tym, że dobry blog o zarządzaniu i przywództwie po polsku jest potrzebny. Dobry, czyli prowadzony przez praktyka, skoncentrowany na dostarczaniu realnej wartości, pokazywaniu narzędzi, które działają i namawianiu do porzucenia tych, które są bardzo efektowne, ale mało efektywne. Niektóre wręcz efekciarskie. I tak, to wszystko można robić po angielsku, ale nie wierzę w znajomość języka na deklarowanym poziomie, zwłaszcza wśród młodych menadżerów, którzy najbardziej potrzebują wsparcia i wskazówek. Jeśli ta strona ma coś zmienić, jeśli ja mam coś zmienić w kulturze zarządzania w tym kraju, to muszę pisać w języku, w którym myślę i ja i czytelniczy oraz czytelniczki.

Dlatego dwie strony:

  • Punkty widzenia, czyli moja działalność misyjno-edukacyjna.
  • Untitled, czyli rozkminy o życiu i filozofii.